zupełnie nowy testament cały film
Zupełnie Nowy Testament – Japońskie filmy z 1910 roku w reżyserii Marita Anoushka. Przychody brutto: 595 355 759 USD Język: Tok pisin Scenografia: Sum Izabell Muzyka: Ladonna Iuan Scenariusz: Neilesh Thato Kostiumy: Roz Jahi Zdjęcia: Katharina Maegan Budżet: 379 664 745 USD Kraj produkcji: Irlandia Wydaniach: 10 sierpień 1923
Film z serii Opowieści Biblijne - Nowy Testament.Subskrybując kanał pomagasz zwiększać jego zasięg! Dziękujemy! :)Zachęcamy też do odwiedzenia VOD dla dzieci
Wykrada ojcu z komputera hasła i wszystkie tajemnice, dzięki którym będzie mogła urządzić świat zupełnie od nowa. Zupełnie Nowy Testament to pełna gagów i absurdalnego humoru komedia utrzymana w stylu Amelii, w reżyserii Jaco Van Dormaela (Mr. Nobody, Ósmy dzień) z Benoît Poelvoorde (Nic do oclenia), Yolande Moreau (Serafina) i
Zupełnie Nowy Testament • pliki użytkownika P.Kuba-47 przechowywane w serwisie Chomikuj.pl • Zupełnie Nowy Testament.avi, Zupełnie Nowy Testament.avi Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.
Teraz "Zupełnie Nowy Testament" będą mogli zobaczyć również Polscy widzowie – pokaz obrazu Jaco Van Dormaela będzie towarzyszył gali zamknięcia festiwalu Dwa Brzegi, która odbędzie się 8 sierpnia. Dziewiąta edycja Festiwalu Filmu i Sztuki "Dwa Brzegi" potrwa od 1 do 9 sierpnia. Do zobaczenia w Kazimierzu Dolnym i Janowcu!
nonton film milea suara dari dilan 2021 full movie lk21. FilmLe tout nouveau testament20151 godz. 53 min. {"rate": {"id":"719855","linkUrl":"/film/Zupe%C5%82nie+Nowy+Testament-2015-719855","alt":"Zupełnie Nowy Testament","imgUrl":" Brukseli Bóg spędza swój czas oglądając telewizję, dokuczając żonie oraz snując plany jak uprzykrzać ludziom życie. Pewnego dnia jego córka postanawia odnowić świat. Więcej Mniej {"tv":"/film/Zupe%C5%82nie+Nowy+Testament-2015-719855/tv","cinema":"/film/Zupe%C5%82nie+Nowy+Testament-2015-719855/showtimes/_cityName_"} Święta rodzina Fantazja Jaco van Dormaela – obrazoburcza w stopniu niewielkim, w gruncie rzeczy pocieszna i niegroźna –... ... czytaj więcej{"userName":"michalwalkiewicz","thumbnail":" rodzina","link":"/reviews/recenzja-filmu-Zupe%C5%82nie+Nowy+Testament-17630","more":"Przeczytaj recenzję Filmwebu"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Gdzie mieszka Pan Bóg? W Brukseli. Z rodziną, którą tyranizuje. Największą przyjemność sprawia mu bezmyślne oglądanie telewizji, dokuczanie żonie i wymyślanie praw, które coraz bardziej komplikują ludziom życie. Do czasu. Jego córka Ea nie może go już znieść i postanawia się zbuntować. Wykrada ojcu z komputera hasła i wszystkie tajemnice, dzięki którym będzie mogła urządzić świat zupełnie od do filmu powstały w Brukseli (Belgia).W 2016 roku film był kandydatem Belgii do Oscara w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Zastanawialiście się kiedyś nad źródłem cierpienia, wojen i katastrof? Za tym wszystkim stoi złośliwy i okrutny Bóg, który żyje i kieruje losami swego stworzenia w Brukseli. Cały swój czas poświęca uprzykrzaniu ludziom życia i tyranizowaniu rodziny. Gdy córka Ea postanawia się zbuntować, wywróci jego i nasz świat do góry nogami. więcejzdaniem społeczności pomocna w: 30% Widzę tutaj wiele wpisów jahwistów (zapewne głównie chrześcijan) zbulwersowanych niekorzystnym przedstawieniem boga Jahwe w tym filmie. Ale jeżeli przeszkadza Wam ta filmowa wizja Jahwe, to dlaczego nie słyszę proporcjonalnie dramatycznie większych ... więcej o religii; bardzo szkoda, że ci, którzy widzą w tym filmie jedynie religię, nie są w stanie spojrzeć trochę szerzej na rzeczywistość, jeśli takie filmy nie zdejmują z oczu klapek, a sprawiają jedynie, że klapki te stają się większe i cięższe, to cóż, niech ci niosą ten swój krzyż. Bo to właśnie jest ... więcej Hehe, po premierze Bruksela wyglądałaby gorzej ni teraz Damaszek. Podejście Belgów i generalnie "europejczyków" z Zachodu do chrześcijan przypomina mi cwaniaczka zaczepiającego i nabijającego się z dziecka na wózku inwalidzkim - wie, że mu nie odda... Wyznawcę ... więcej Świetny zwiastun, fabuła brzmiaca na ciekawa. Wykonanie beznadziejne. Film po prostu jest nudny. W całym filmie jest kilka śmiesznych scen, ale większość jest totalnie słaba Pierwszy akt tego filmu to arcydzieło. Błyskotliwa, brawurowa i intelektualna uczta dla oczu i umysłu. Niezwykła konwencja i pomysł. Bóg spauperyzowany i złośliwy. Ciemne, brudnawe mieszkanie i rodzina wyglądająca jak biedota z ... więcej
„Zupełnie Nowy Testament” reż. Jaco Van Dormael Rzadko bardzo zdarza mi się przeczytać lub obejrzeć coś, z czego nie będę zadowolona. Przeważnie dosyć dobrze dobieram repertuar, a opisy czy inne recenzje pomagają mi trafnie dobrać książki czy filmy. Niestety czasami ciekawa zapowiedź okazuje się wprowadzać w błąd. Dlaczego „Zupełnie Nowy Testament” nie jest filmem, który chcę polecić? Bóg jako ojciec z patologii Jednym z głównych bohaterów filmu jest Bóg (w tej roli Benoît Poelvoorde). Bóg, którego ulubionym zajęciem jest sprawianie ludziom krzywdy i który bawi się robiąc im na złość. Czasami są to prawa, które po prostu utrudniają życie, jak fakt, że telefon zaczyna dzwonić właśnie wtedy, kiedy wejdziesz do wanny, a czasami katastrofy samolotowe lub powodzie. Ma on córkę o imieniu Ea, która buntuje się przeciwko takim zachowaniom i postanawia zrobić coś, co wkurzy ojca – wysyła więc ludziom ich daty śmierci, a następnie ucieka z domu wiecznego na Ziemię. Nie mam nic do komedii z Bogiem w roli głównej – uważam, że Bóg na pewno ma duże poczucie humoru i nie przeszkadzają mu żarty. Ale jakoś nie przekonało mnie stworzenie Boga, który wygląda jak menel i zachowuje się jak patologiczny pijak – bluźni, bije swoją córkę, jest chamski. Komedia, która nie śmieszy „Zupełnie Nowy Testament” na Filmwebie opisany jest jako komedia. Lubię komedie, zwłaszcza francuskie. W tym przypadku uśmiechnęłam się jednak zaledwie kilka razy. Sceny, które z założenia miały być śmieszna, jak kobieta sprowadzająca sobie do domu kochanka-goryla, w kontekście całokształtu pozostawiały w głowie pytanie – po co to wszystko. Mądrości, które mógłby napisać Paulo Coelho Postacią spajającą cały film jest dziesięcioletnia Ea, która po raz pierwszy trafiła na Ziemię i spotkała ludzi. Miała za zadanie znaleźć 6 nowych apostołów (aby w sumie z tymi od Jezusa było 18, jak drużyna baseballowa). Ea chce zmienić świat na lepsze i pokazać ludziom, że powinni żyć tak, jak chcą i realizować swoje marzenia. Ma jednak tylko 10 lat i wygłasza mądrości życiowe na swoim poziomie, a żaden ze spotkanych apostołów również nie jest postacią, która miała by jej coś ciekawego do powiedzenia. A mogło być bardzo dobrze Sam pomysł na film jest naprawdę dobry – gdyby Bóg był trochę porządniejszy, Ea mniej infantylna, apostołowie ciekawsi, a zakończenie mniej kiczowate mógłby z tego wyjść naprawdę niezły film. Spodobał mi się motyw poszukiwania nowych apostołów i pokazanie Boga lub jego córki działających we współczesnym świecie. „Zupełnie Nowy Testament” nie jest ani filmem na tyle obrazoburczym, żeby wzbudzał kontrowersje w społeczeństwie, ani na tyle ambitnym, żeby przekazywał wartościowe prawdy o życiu, ani na tyle komediowym, żeby stanowił wyśmienitą zabawę. Reżyser chciał połączyć w filmie wszystkiego po trochu, co sprawiło, że żaden z tych elementów nie został odpowiednio dopracowany. Jeżeli szukacie naprawdę fajnego filmu na wieczór, to poszukajcie czegoś innego. Z kina belgijskiego mogę polecić „W kręgu miłości”, z komedii „Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął”, zaś z filmów o Bogu mającą całkiem niedawno premierę „Chatę”.
Kolejny film, przez który zarzekamy się z Żoną, że już nigdy nie pójdziemy na film inny, niż ekranizacja znanej nam książki. Tak, chodzi o Zupełnie Nowy Testament, na który straciliśmy 40 zł i 4 osobogodziny. Czyli tysiak pękł na pewno 😉 Jak miało być? To miał być miły wieczór z dziećmi zostawionymi pod dobrą opieką. Wieczór, jakich mało, gdy ma się dwóch Potomków na pokładzie. Zapowiadało się świetnie. Najpierw Mistrzowie pasteli w Muzeum Narodowym, w którym zresztą bardzo dawno mnie nie było, może nawet od czasów siedzenia na gzymsie zewnętrznym i malowania z natury bloku na Skarpie pewnej zimy, gdy byłem jeszcze w liceum. Nie, później jeszcze byłem na wystawie Wyspiańskiego, albo Malczewskiego. Newermajnd. Miło oglądało się te wszystkie pastele i wspominało własną przeszłość malarską… Później kawka i ciepła herbata u Bliklego na Nowym Świecie (sam lokal jest zaprzeczeniem Total Quality Management, ale to już wiadomo, że nawet Andrzej Blikle tam nie chadza), gdzie pomimo wad, wciąż miło się siedzi… a potem szybko do samochodu, bo spóźnimy się do Kina Muranów na pokaz przedpremierowy Zupełnie Nowego Testamentu. Fotos z filmu. /mat. prasowe/ Spodziewaliśmy się, że po prostu się pośmiejemy. Myliliśmy się. Zarechotaliśmy może ze dwa razy i to na momentach, które znałem z trailera. Przez całą resztę filmu siedzieliśmy po prostu zniesmaczeni. Trailery Swoją drogą, to już kolejny trailer, po którym mam zupełnie inne wyobrażenie o filmie, niż po obejrzeniu całego dzieła. Ale to diametralnie. Poprzednio było tak przy Pileckim, o którym pisałem w tekście pt. Czy rtm. Pilecki byłby zadowolony z filmu o sobie?. O Pileckim myślałem, że to wreszcie holiłódzka produkcja o polskim bohaterze za polskie pieniądze, natomiast o Testamencie, że to urocza komedyjka. Tymczasem to bardziej sen wariata, albo psychoterapia francuskojęzycznego antyklerykała. Uwaga! Spoiler! Teraz Wam powiem o czym był film. Bóg Ojciec mieszka w Brukseli, ma żonę, syna (Jezusa) i córkę. Ducha Świętego nie ma, żona jest ogłupiałą kuchtą, Pan Jezus żyje tylko jako figurka, która czasem gada ze swoją siostrą i czasem jest wspominany, że uciekł z domu przez pralkę i go tam na dole zabili, bo za bardzo improwizował. Córka z kolei to klasyczne hippisowskiego mitu dziecka, która wie więcej niż dorośli i nie jest zakłamane. No więc wspomniany Bóg Ojciec jest spiczniałym zwyrolem, leży cały dzień przed telewizorem, pije piwo, łazi po domu w szlafroku, kapciach i białych skarpetach, wrzeszczy na wszystkich, a gdy siada do roboty, to zamyka się w gabinecie, w którym ma kartotekę wszystkich ludzi (taki turbo-IPN) i komputer, przez który zarządza światem. No i oczywiście makietę, na której testuje różne kataklizmy. Facet jest zwyrolem nie tylko dla własnej rodziny (zahukana żona i wiecznie opieprzana córka), ale i dla świata, którym zarządza. Teodycea w wykonaniu reżysera jest prosta – zło na świecie, to wynik znęcania się Boga nad światem. Córka, która nie może już znieść patriarchalnej opresji, wykrzykuje ojcu prawdę prosto w oczy i ucieka z domu przez pralkę, która jest połączona z realnym światem. Oczywiście w pogoń za nią udaje się filmowy ojciec, który przy każdej możliwej okazji się drze niczym Ed Bundy, czy jak tam się nazywał przygłupi bohater amerykańskiej komedii. Córka uciekła, na świecie odszukuje swoich apostołów, których role oczywiście są symboliczne. Jest sobie więc samotny bezdzietny facet, który pracuje w korpo i liczy słupki w Excelu. Jest podstarzała milionerka, którą z mężem łączy tylko majątek. Jest i facet w nieudanym małżeństwie z nieudaną żoną, z którą ma nieudanego syna. Jest oczywiście chłopiec, który marzy by być dziewczynką. Jest i stary kawaler seksoholik. Słowem – zwyczajni ludzie 😉 Film w zasadzie opowiada o tym, jak Ea (córka) odszukuje na świecie swoich apostołów razem ze swoim kolegą bezdomnym (najlepsza rola zresztą, najbliższa zwyczajności) i z tym wiążą się różne perypetie. Zazwyczaj bardziej smutne, niż śmieszne. Jedyne, co warto… W tej całej beczce dziegciu jest jednak łyżeczka miodu. To mianowicie, że w pewnym momencie, w wyniku działania Ei przy komputerze ojca, mieszkańcy ziemi dostają SMSy z informacją ile czasu zostało im do śmierci. I faktycznie zacząłem się zastanawiać nad tym, czy rzeczywiście każdej chwili pamiętam o tym, że czas, który dał mi Bóg jest skończony i że każdej sekundy przybliżam się do śmierci o jedną sekundę… Zaskakujące, prawda? Takie kinowe meditatio mortis, nawet na wściekle ateistycznym filmie. Ciąg dalszy spoilera Oczywiście, jeśli wierzyć reżyserowi, najlepsze co możemy zacząć robić, gdy dowiemy się kiedy umrzemy, to zacząć realizować swoje marzenia. A jakie są szczyty marzeń, wg tych, którym materializm zdominował mózg? Oczywiście miłość bliźniego. Tak więc wspomniana wyżej podstarzała dama kupuje sobie bzykanko z młodym imigrantem, a potem kupuje z cyrku goryla, który pokazuje jej seks po gorylsku i wypędza męża z domu, natomiast nasz seksoholik przepuszcza całe oszczędności na wizyty w peep-showach, a gdy skończy mu się kasa, monetyzuje swój radiowy głos podkładając odgłosy do pornosów, gdzie jego partnerką jest… tak, tak… dziewczyna, która zachwyciła go całe lata temu na plaży, gdy jeszcze był w podstawówce i wyjechał z rodzicami nad morze. Jak ta znajomość ewoluuje? Oczywiście po robocie idą pouprawiać trochę miłości bliźniego. I tak dalej, aż po chłopca, który ze względu na to, że dowiedział się kiedy umrze, postanowił zacząć być wreszcie dziewczynką, a pod koniec filmu zakochuje się już w filmowej córce Pana Boga i w końcowej scenie się z nią całuje (jeśli nic nie pokręciłem, ale całowali się na pewno). Zryte berety Wyszliśmy z filmu intelektualnie zgwałceni. Nie tylko biadając nad stanem zachodniego ducha, ale i nad tym, że nasze dzieci nie poznają już świata, w którym wyjście do kina jest bezpieczne i rodzice mogą być spokojni o to, że pociecha zobaczy tam w miarę normalny świat. Cóż, zostaną ekranizacje lektur szkolnych. Natomiast z tym stanem ducha Zachodu jest coś na rzeczy. Trzeba mieć świadomość, że dla człowieka z zachodu Europy normalna rodzina, normalne relacje międzypłciowe, zwyczajne życie, to rzeczy które zna z historii, albo i nie zna. Zauważyłem to jeszcze w podstawówce, gdy dostałem list od koleżanki z partnerskiej szkoły w Finlandii. Jej świat nie był moim światem nie tylko dlatego, że Polska nie zdażyła wtedy jeszcze otrząsnąć się z komuny. Zupełnie Nowy Testament, to właśnie wykwit takiego stanu ducha. Jeśli ojciec, to pijak i masochista. Jeśli matka, to kuchta domowa. Jeśli człowiek, to najważniejsza jego aktywność, to aktywność seksualna. Nie idźcie na ten film. Szkoda czasu. Lepiej w tym czasie się wyspać. No dobra… …Panie Gnyszka, ale jaki film Pan polecasz? Jak to jaki? Na przykład Szeregowca Ryana polecam w ciemno 🙂 Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki i zobacz, jak robić networking w jego stylu! Zapisz się na mój e-dziennik Maciej Gnyszka Daily
Opublikowano: 2016-01-07 09:32:04+01:00 Dział: Kultura Kultura opublikowano: 2016-01-07 09:32:04+01:00 Nie dlatego „Zupełnie Nowy Testament” znalazł się po tej stronie rubryki, że ukłuł moją religijną wrażliwość. Szczerze oddanego, chrześcijańskiego fana „Żywotu Briana” Pythonów czy „Dogmy” Smitha trudno szczególnie mocno obrazić. W końcu od zabetonowanych muzułmanów różni nas, chrześcijan, poczucie wolności wpisane przez Boga w naszą wolną wolę. A to jest nierozłączne z poczuciem humoru, które przecież miał sam Pan Jezus zamieniający wodę w wino. Jaki więc mam problem z tym filmem? Belgijski kandydat do Oscara okazał się po prostu przeciętnie zabawną satyrą i ładnie opakowanym pustakiem. Oto Jaco Van Dormael mówi nam, że Bóg mieszka dziś na Ziemi. Gdzie? W mekce eurokratów, Donalda Tuska, szukającego niskich podatków Depardieu, belgijskich terrorystów rozwalających Paryż oraz gofrów belgijskich. W Brukseli. Brukselski bóg to zapijaczony i sadystyczny patriarcha o twarzy szarżującego Benoît Poelvoorde’a. To wyjęty samczy potwór z koszmarów prof. Środy i mokrych snów sadomasogejów, który co rusz wymyśla dokuczliwe prawa zarówno dla swojej żony, jak i całej ludzkości. Niemogąca już wytrzymać jego tyranii córka Ea wykrada z komputera tajemnice ludzkości i wysyła ludziom esemesy z informacją, kiedy dokładnie umrą. W ten sposób przemeblowuje cały świat. Robi to wszystko pod okiem zakurzonej i czekającej na wysłuchanie figurki Jezusa przemawiającej do dziewczyny z półki w jej pokoju. „Zupełnie Nowy Testament” to laicka zabawa katolicką ikonografią i schematami z hollywoodzkiego kina biblijnego. Ani obrazoburcza, ani specjalnie mądra w swojej przewrotności. Owszem, to satyra na stawianie w roli Boga sportowców, idoli popkultury czy inne laickie wymysły. Film pokazuje też świat, w którym ludzie znają dzień i godzinę swojego kresu. Jakby wyglądało wówczas społeczeństwo? Czy świadomość czasu, jaki mamy do wykorzystania, spowodowałaby, że bylibyśmy zupełnie kimś innym? Te pytania są jednak zamknięte w serii tyleż absurdalnych, ile pustych skeczy nakręconych w formie kultowego „Delicatessen” Jean-Pierre’a Jeuneta. Van Dormael stawia także pytania poważniejsze: kim jest Bóg? Czy wciąż ma wpływ na nasze życie? Czy może jest wiecznie nieobecnym gospodarzem albo kapryśnym sadystą z kuriozalnej wizji Starego Testamentu w „Mojżeszu” Ridleya Scotta? Próżno szukać na nie jakiejkolwiek spójnej odpowiedzi. Wszystko w tym filmie jest podlane sporą dawką banału niemającego nic wspólnego z głębią nawet antychrześcijańskich dzieł. Szkoda, bo dzisiejsze wyprute z metafizyki europejskie kino (z wyjątkiem rosyjskiego) potrzebuje ostrego, ale mądrego teologicznego kopa. Nawet obrazoburczego i rozdrapującego rany. Niestety zamyka się ono głównie w anty-Tarkowskich filmach Larsa von Triera. Szkoda też, że Van Dormael nie poszedł w stronę odjechanej satyry przejawiającej się tutaj mimochodem w niepoprawnej politycznie historyjce postaci stworzonej przez igrającą ze swoim wizerunkiem Catherine Deneuve. Po otrzymaniu informacji o dacie śmierci francuska ekspiękność buduje związek z… małpą. Gdyby Belg miał talent Woody’ego Allena, mógłby zrobić okołoreligijną wersję „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać”, a tak pozostaje w tyle nawet za banalną, ale mającą jakikolwiek sens hollywoodzką satyrą „Evan Wszechmogący”. A może w tematach religijnych laicka Europa musi przegrać z prostotą amerykańskiego protestantyzmu? 3/6 „Zupełnie Nowy Testament”, reż. Jaco Van Dormael, dystr. Gutek Film Publikacja dostępna na stronie:
W grudniu Ale kino+ zaprasza na cykl, w którym królować będą inspirujące i wielokrotnie nagradzane opowieści o sile nadziei. W programie: „Kwiat wiśni i czerwona fasola”, czyli oda do prostych życiowych przyjemności, „Głośniej od bomb” uznanego norweskiego reżysera – Joachima Triera, absurdalna francuska komedia „Zupełnie Nowy Testament” oraz pokazywany w Konkursie Głównym MFF w Cannes melodramat „Nawet góry przeminą”. Premiery w każdy czwartek grudnia o godzinie 20:10 tylko w Ale kino+.Cykl „Kino Mówi: Nadzieja” rozpocznie doceniana przez krytykę oraz publiczność na całym świecie adaptacja bestsellerowej japońskiej powieści Duriana Sukegawy. „Kwiat wiśni i czerwona fasola” to opowieść o tym, co tak naprawdę jest w życiu ważne. Produkcja była prezentowana w sekcji Un Certain Regard na 68. MFF w Naomi Kawase przekazuje ostatecznie oczywistą prawdę i doprowadza do tego przy użyciu oszczędnych środków, to potrafi przedstawić wielkie emocje zaklęte w metafizycznej Skowroński, (Masatoshi Nagase) jest właścicielem niewielkiego foodtracka, w którym serwuje dorayaki, japoński deser składający się z placków przekładanych słodką pastą z czerwonej fasoli. Kiedy rozpoczyna poszukiwanie pomocy kuchennej, zgłasza się do niego siedemdziesięcioletnia Tokue (Kirin Kiki). Cukiernik początkowo odrzuca jej wniosek, gdyż obawia się, że praca może się okazać ponad siły starszej pani. Zmienia jednak zdanie, kiedy tylko próbuje przygotowanej przez nią pasty. Dzięki sekretnej recepturze kobiety biznes zaczyna rozkwitać, a życie bohaterów już nigdy nie będzie takie, jak dotychczas. PREMIERA: czwartek 7 grudnia, godz. 20:10 W przejmującą i hipnotyzującą historię wciągnie widzów trzeci film uznanego norweskiego reżysera, Joachima Triera, autora „Oslo, 31 sierpnia”. „Głośniej od bomb” zaprezentowano w Konkursie Głównym MFF w Cannes i nagrodzono za reżyserię na Sztokholmskim Festiwalu uduchowiony, polifoniczny dramat psychologiczny, zrealizowany pod wyraźnym wpływem kina Terrence’a MalickaJanusz Wróblewski, PolitykaIsabelle (Isabelle Huppert), znakomita fotografka wojenna, ginie w wypadku zostawiając męża i dwóch dorosłych synów. Jej nagłe odejście sprawia, że mężczyźni, nie radząc sobie z żałobą, tracą ze sobą kontakt. Trzy lata po śmierci kobiety, z okazji wystawy upamiętniającej jej prace, pojawia się okazja do ponownego spotkania i naprawienia relacji. Na jaw jednak wychodzą tajemnice, niewypowiedziane żale i cały arsenał stłumionych uczuć. PREMIERA: czwartek 14 grudnia, godz. 20:10 Kolejną propozycją na grudniowe wieczory będzie „Zupełnie Nowy Testament”. To pełna gagów i absurdalnego humoru komedia utrzymana w stylu „Amelii”. Obraz twórcy „Mr. Nobody” i „Ósmy dzień” – Jaco Van Dormaela otrzymał liczne wyróżnienia, w tym nominację do Złotego Jaco van Dormaela mają mocną strukturę, a przy tym są kompletnie Sobolewski, mieszka Pan Bóg? W Brukseli. Z rodziną, którą tyranizuje. Największą przyjemność sprawia mu bezmyślne oglądanie telewizji, dokuczanie żonie i wymyślanie praw, które coraz bardziej komplikują ludziom życie. Do czasu. Pewnego dnia, jego córka Ea (Pili Groyne) nie mogąc już go znieść postanawia się zbuntować. Wykrada ojcu z komputera hasła i wszystkie tajemnice, dzięki którym będzie mogła urządzić świat zupełnie od nowa. PREMIERA: czwartek 21 grudnia, godz. 20:10Cykl „Kino Mówi: Nadzieja” zamknie „Nawet góry przeminą” – kolejna propozycja z Konkursu Głównego MFF w Cannes. Dzieło zdobywcy Złotej Palmy za film „Dotyk grzechu” – Zhangke „Nawet góry przeminą” polega również na tym, że choć wątki społeczne i polityczne są dla fabuły bardzo ważne, w każdej chwili można wznieść ją na poziom większej Czerkawski, (Jing Dong Liang) i Zhang (Yi Zhang) to przyjaciele z dzieciństwa, którzy zakochali się w tej samej dziewczynie — lokalnej piękności Tao (Tao Zhao). Dziewczyna decyduje się jednak poślubić Zhanga, który jest majętniejszy. Wkrótce rodzi im się syn, który otrzymuje imię Dollar (Zijian Dong). Akcja filmu toczy się kolejno w 1999, 2014 i 2025 roku. Obejmująca 25 lat historia miłosnego trójkąta to zdecydowanie coś więcej niż opowieść o miłości, rozczarowaniu i rozstaniach. To ambitna próba spojrzenia na współczesne Chiny przez pryzmat takich zjawisk, jak powolny zmierzch uprzemysłowienia, postępująca globalizacja, triumf dzikiego kapitalizmu i bezwzględna pogoń za pieniądzem. PREMIERA: czwartek 28 grudnia, godz. 20:10A7_GabrielBy Nowy (2).jpgZupełnieNowyTestament (3).jpgZupełnieNowyTestament (1).jpg01 An - Copyright 2015 AN FILM PARTNERS, COMME DES CINEMAS,TWENTY TWENTY VISION, An - Copyright 2015 AN FILM PARTNERS, COMME DES CINEMAS,TWENTY TWENTY VISION,
zupełnie nowy testament cały film